zabapinkfloyd pisze: JMJ nie krytykuje bo jestem jego fanem z czasów jego wczesnej twórczości

wyrażam tylko opinię odnośnie tego co robił potem i teraz.
Jakiej wczesnej twórczości? Przed 1976 czy po? Przestań opierać się tylko na prywatnym guście, bo zasłanianie się gustem w przypadku ignorowania, co ten pan robił w latach przed Oxygene, dalsza dyskusja odnośnie Jarre'a jako osoby-kompozytora nie ma w ogóle sensu. jak możesz zapytywać i dziwić się - jak temu panu udało się skomponować to i owo, skoro na pierwszej stronie tematu zgodziłeś się w pełni z postem station55. Czy tak trudno Ci zrozumieć, że te Twoje ulubione albumy są doskonałymi produktami korporacyjnymi? Zgodziłeś się wcześniej z tym, więc skąd ta schizofrenia???
Ja też mam w kolekcji moje ulubione albumy JMJ. W dzieciństwie postrzegałem Jarre'a jako bożyszcze, bo non stop "leciał" w radio, w tv (jingle programów edukacyjnych + jego videoclipy "images", był "wszędzie" - był ikoną tamtych lat. Ale dorosłem i zweryfikowałem samodzielnie fakty. I do dzisiaj uwielbiam "jego" albumy - jak doskonały muzycznie PRODUKT.
Zostawmy jakieś niedopowiedzenie. Ale nie ulegajmy mitomanii! Śmiem odważnie twierdzić, że my (dzieci Jarre'a) wszyscy jesteśmy "ofiarami" muzycznej hipnozy,
gdzie Jarre-jako osoba prywatna, jest geniuszem sukcesu.